Pogrążeni w żałobie rodzice ujawniają powód bolesnej decyzji o wyłączeniu aparatu podtrzymującego życie cierpiącej córeczki

Wiadomości Telewizyjne

Twój Horoskop Na Jutro

Zrozpaczeni rodzice córeczki zależnej od podtrzymywania życia ujawnili, dlaczego zdecydowali się wyłączyć maszynę, która utrzymuje ją przy życiu.



Ośmiomiesięczna Mimi i jej rodzice, którzy pozostają anonimowi w obawie przed atakiem, otwarli się na swoją córkę, która cierpi na skomplikowane schorzenia serca i niewydolność serca, oraz o ich tragicznej drodze.



Przy zaledwie sześciu kilogramach nie jest wystarczająco ciężka, by poddać się operacji, jednak medycy chcą zrobić jej tracheostomię. Jednak zostali postawieni w niezwykłej sytuacji, w której jej rodzice nie są pewni, czy chcą kontynuować jej leczenie, ponieważ czują, że wystarczająco wycierpiała.



Jej rodzice zachowywali anonimowość w obawie przed atakiem (Zdjęcie: kanał 4)

Tego wieczoru Channel 4 nada mocny i prowokujący do myślenia film dokumentalny śledzący dzieci korzystające z podtrzymywania życia na oddziale intensywnej opieki pediatrycznej w szpitalu Southampton.

Choć z pewnością jest to zegarek trudny, podejmuje niezwykle trudne pytanie, czy jakość życia dziecka jest wystarczająca, aby usprawiedliwić cierpienie i związane z tym koszty.



Dyrektor Szpitala Dziecięcego w Southampton, dr Peter Wilson, rozmawia z Oddziałem Oddechowym, a następnie wyjaśnia dylemat moralny, z jakim borykają się medycy.

„Czują, że wszystko w niej można naprawić, ale jeśli zsumujemy to wszystko razem, niekoniecznie będzie miała jakość życia, jakiej chciałaby jej rodzina”, mówi.



Dr Wilson dodaje: „Dla nas, lekarzy, wiąże się to ze szczególnym niepokojem moralnym, ponieważ jesteśmy tak przyzwyczajeni do naprawiania rzeczy, że niekoniecznie wierzymy, że jest to słuszne, ponieważ rodziny tego od nas chcą. robić.'

Później zespół medyczny spotyka się z rodzicami Mimi, aby omówić kolejne opcje.

Po tym, jak tata zapytał, czy ich córka „nie ma nadziei” na operację, konsultant ds. intensywnej terapii John twierdzi, że nie mogą, ponieważ nie jest wystarczająco duża i nie przeżyje.

Lekarz próbował wyjaśnić wszystkie ich możliwości (Zdjęcie: kanał 4)

Para trzymała się za ręce w rozpaczy (Zdjęcie: kanał 4)

Kiedy mama Mimi zaczęła płakać i upierała się, że nie chce, aby ich córka cierpiała, kierownik Opieki Paliatywnej wtrącił się: „Dałeś jej trochę czasu w domu… ​​musimy podjąć pewne decyzje i mamy możliwość powiedzenia: „właściwie nie chcemy jej przez to narażać”.

- Nie lubię patrzeć na dziecko w takim stanie, a potem zostało pocięte raz, dwanaście... tyle razy. To łamie ci serce – powiedział tata Mimi. - Tylko po to, żeby ją tak zobaczyć... myślimy, że jako sześciomiesięczna dziewczynka wystarczająco wycierpiała.

jak długo smażyć kiełbaski

Mama dodała ze łzami w oczach: „Widziałam troje różnych dzieci z tracheostomią, nic nie mogą zrobić, po prostu siedzą na wózku inwalidzkim. Jako mama nie chcę tego przez całe życie. Nie chcę, żeby cierpiała.

To był również trudny moment dla personelu (Zdjęcie: kanał 4)

Później, w rozdzierających serce scenach, okazuje się, że Mimi jest wycofywana z leczenia.

Kilka miesięcy później rodzice Mimi opowiadają o tym, jak poradzili sobie po jej śmierci.

„To znaczy, nie potrafię tego wyrazić słowami, to po prostu boli. Minęły już dwa miesiące i pomyśleliśmy, że sobie z tym poradzimy. To dziesięć razy trudniejsze niż myśleliśmy.

„Nadal nie mogę spać, żadne lekarstwo na sen nie działa. Nie mogę zejść z M3, znowu tą drogą, ponieważ jest to zbyt bolesne, by to zapamiętać. To było naprawdę trudne zadanie. Musisz być naprawdę silny, żeby przejść przez coś takiego.

*Życie mojego dziecka: kto decyduje? nadawany dziś wieczorem o 21:00 na kanale 4

Zobacz Też: